Relacja z drugiego dnia Bruno Schulz. Festiwal 2016

Drugi dzień Bruno Schulz. Festiwal był pełen skrajnych emocji – od zamyślenia nad historią, przez zadumę nad prozą Tadeusza Różewicza i zachwyt sztuką aktorską, po wybuch dzikiej energii na rockowym koncercie.

Dzień rozpoczęliśmy od spaceru litewskim śladem – gościem pierwszego literackiego spotkania w ramach piątej edycji festiwalu Brunona Schulza była Kristina Sabaliauskaitė. Nominowana do Angelusa pisarka (kto wie, może nagroda trafi w tym roku w ręce Litwinki? Tego dowiemy się już w sobotę) opowiadała przede wszystkim o swojej powieści „Silva rerum” – historii burzliwych losów szlacheckiej rodziny Narwojszów w XVII wieku (o późniejszych czasach i pokoleniach opowiadają kolejne tomy tetralogii, na polski jeszcze nieprzetłumaczone). Sabaliauskaitė mówiła o wzruszeniu, które towarzyszyło jej podczas zbierania materiałów, kiedy czytając siedemnastowieczne silvy (czyli domowe, „wewnętrzne” księgi), coraz lepiej poznawała ich bohaterów. O ówczesnych różnicach między Polską i Litwą (ale nie między ich mieszkańcami, bo ci byli do siebie bardzo podobni). O roli kobiet w tamtych czasach – większej, niż mogłoby się nam dziś wydawać. Wreszcie o Wilnie XVII wieku – „Jerozolimie Północy”, mieście wielokulturowym, otwartym, ambitnym, w którym ludzie mieli wyobraźnię, pieniądze i odwagę; mieście, w którym spotykały się poglądy.

2schulz-1

„Silva rerum” to opowieść, która tworzy iluzję baroku. Nie tylko opisywanymi czasami, lecz także frazą – barokowo rozbuchaną, bogatą, niemal pozbawioną dialogów. Książka uzmysławia, jak bardzo zmienił się człowiek – a jednocześnie że nie zmienił się wcale. A dlaczego jej bohaterami są przedstawiciele ówczesnej klasy średniej? Bo to właśnie takie mikrohistorie pokazują prawdę. Wielka historia bywa zaś nierzadko narzędziem manipulacji. I właśnie ucząc się historii, możemy niektórych jej błędów uniknąć. Oby tak stało się właśnie teraz, w czasach niepokoju – oby udało nam się uniknąć błędów, które ludzkość już popełniła – podsumowała swoją opowieść Kristina Sabaliauskaitė.

pszoniak1

Choć gościem kolejnego spotkania był aktor, nie aktorstwo (a może raczej: nie tylko aktorstwo) było jego tematem. Wojciech Pszoniak, bo to o nim mowa, opowiedział zgromadzonym w Auli Ossolineum o swoim „duchowym ojcu”, Tadeuszu Różewiczu, z którym „wypił niezłą ilość wódeczki”, pływał kajakiem i rozmawiał, rozmawiał, rozmawiał… Z tych rozmów właśnie ukształtował się Wojciech Pszoniak, aktor i pedagog. To Tadeusz Różewicz skłonił go do rozmyślań, czym jest sztuka aktorska. I choć satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie aktor nie znalazł do dziś, na spotkaniu zademonstrował próbkę swojego talentu, czytając trzy utwory słynnego poety. Co ciekawe, wcale nie poezję – bo, jak stwierdził Pszoniak, wszyscy ją znają – a opowiadania, wciąż dla wielu nieodkryte; niektóre przygnębiające, inne pełne uśmiechu. Tę prozę zresztą aktor nagrał. Plany powstały jeszcze za życia Różewicza – panowie mieli razem wybierać teksty. Niestety, nie zdążyli. Nagranie stało się więc pośmiertnym prezentem dla pisarza.

pszoniak2

Dzień poprowadził nas z Litwy przez Polskę na Ukrainę – wieczór zakończył koncert zespołu z Charkowa. Frontmanem Sobaków w kosmosie jest Serhij Żadan – pisarz, poeta, performer i reżyser. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że poeta może śpiewać tylko łagodne utwory. Muzyka Sobaków to mocne rockowe granie. Takiego wybuchu pozytywnej energii chyba jeszcze na Bruno Schulz. Festiwal nie było!

sobaki

Ewa Dąbrowska

fot. Max Pflegel Max frames/Wydawnictwo EMG

 

Zdjęcia z drugiego dnia Bruno Schulz. Festiwal

Program na kolejne dni