Relacja z pierwszego dnia Bruno Schulz. Festiwal 2018

Zaczęło się! Przed nami sześć dni z literaturą, muzyką, sztuką… Krótko mówiąc: siódma edycja Bruno Schulz. Festiwal wystartowała!

Festiwal rozpoczęliśmy zorganizowanym przez Wrocławski Dom Literatury i Wydawnictwo Warstwy spotkaniem autorskim. W serii „Literatura nieobca” tegoż wydawnictwa ukazała się powieść „Saga lwowska” ukraińskiego pisarza Petra Jacenki. I to właśnie on był gościem Łukasza Wojtusika, a jego książka była bohaterką spotkania w Klubie Proza. „Saga lwowska” nie jest historią linearną; mieści w sobie różne gatunki, różne opowieści, różne postaci. Wszystkie łączy jedno: Lwów. Jedno z najbardziej samotnych miast na świecie. Miasto przypominające kobietę, która nałożyła zbyt dużo makijażu i sama już nie pamięta, ile ma lat. Lwów nie jest miejscem akcji książki; jest jej równorzędnym bohaterem i ewoluuje na jej kartach. Od początku XX wieku, kiedy przypominał Nowy Jork, przez powojenną, orwellowską z ducha rzeczywistość, po współczesność, za którą Jacenko, jak przyznał, nie nadąża. Ale miasto i jego mieszkańcy są ze sobą nierozerwalnie połączeni, dlatego nie mogło się obejść bez rozmowy o bohaterach „Sagi lwowskiej”. Powieściowi mieszkańcy Lwowa to postaci niezwykłe: Marynarz, który nie potrafi pływać i nigdy nie widział morza, kat, który nie chce zabijać (kat postmodernistyczny?), wreszcie człowiek, który pisząc, chce zatrzymać czas – a więc swoiste alter ego autora.

bsf2018-oct09-d1-pfl_9063-male
Tekst jednak nie może istnieć bez tego, kto go stworzył. Kim jest Petro Jacenko? To z wykształcenia inżynier, nie dziwi więc, że traktuje książkę jak mechanizm, w którym każdy element ma konkretne miejsce i funkcję (być może właśnie dlatego jego saga jest tak skondensowana i nie znajdziemy w niej zbędnych części). A poza tym? Cóż, jest „leniwy, pedantyczny, pierońsko zdolny”. Słowa idealne na okładkę następnej książki, nieprawdaż?

bsf2018-oct09-d1-pfl_9085-male

Drugie spotkanie rozpoczęliśmy… modlitwą. Taką:

Matko Boska od Aniołów
Matko Boska od pająków
Śnieżnych żagli smagła Pani
Sygnaturko z kolczykami
Matko Boska z żółtą twarzą
Matko Boska z orlim piórem
Matko Boska kolonialna
Łzo astralna i kopalna
Wędrująca na pirodze
Fruwająca na korwecie
Na Holendrze latającym
W dumnej pozie na lawecie
Długoręka długoszyja
Złotopalca krągłogłowa
Pysznooka wąskostopa
Żyzna w ludzi jak Europa
O kopalnio naszych natchnień
O fabryko naszych pogód
O kościele naszych cierpień
Na księżyca wąskim sierpie
Matko Boska mądra taka
Żeś jak ogród z plonem łask
Rzuć najmniejszy choćby blask
W ciemne wiersze Grochowiaka

To wiersz „Modlitwa” Stanisława Grochowiaka, którym poeta rozpoczynał swoje książki. A to właśnie Grochowiak był bohaterem rozmowy profesora Jacka Łukasiewicza i Marcina Barana, dyrektora programowego Bruno Schulz. Festiwal. W maju ukaże się bowiem monografia „Poeta Grochowiak” autorstwa Jacka Łukasiewicza, książka o wierszach człowieka, który był bardzo bliski profesorowi – nie tylko dlatego, że przez długie lata badał jego wiersze; byli także kolegami ze szkolnej ławy. Podczas rozmowy mogliśmy więc dowiedzieć się co nieco o poezji Grochowiaka, roli wyobraźni w jego twórczości, ale też o nim samym: człowieku, który potrafił łączyć ludzi i który bał się nocy (tego „trupa dnia”), i o okolicznościach, w jakich przyszło mu tworzyć, a które można by podsumować trzema słowami: polityka, historia, alkohol.

bsf2018-oct09-d1-pfl_9117-male

Spotkanie przyniosło jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Jak nazwać wybitność Grochowiaka? Jakie miejsce w dwudziestowiecznej poezji zajmuje? Co czyni zeń poetę istotnego? Czy jest poetą „niewątpliwym”? Trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcia. Ale też to chyba immanentna cecha poezji (i poetów?): wymykać się definicjom, nie dać się zamknąć w sztywnych ramach. I wciąż pobudzać do rozmyślań.

bsf2018-oct09-d1-pfl_8991-male

Ewa Dąbrowska

fot. Max Pflegel