Relacja z trzeciego dnia Bruno Schulz. Festiwal 2019

Trudno o dwie równie odległe dziedziny twórczości, jak poezja i fantastyka. A jednak trzeci dzień festiwalu udowodnił, że coś je łączy: obie tworzą ludzie kultury.

„Ludzie kultury” to oczywiście tytuł nowej książki poetyckiej Darka Foksa; jego premiera rozpoczęła festiwalowy wtorek. Na opublikowany przez wydawnictwo Warstwy tom składa się 39 krótkich tekstów, które od jakiegoś czasu narastały w autorze. Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius za całokształt twórczości w roku 2014 w rozmowie z Irkiem Grinem opowiedział nieco o swojej poetyckiej drodze. Choć od jego pierwszych prób pisarskich minęło trzy dekady, jedno pozostaje bez zmian: wiersze powstawały i powstają z poczucia bezsilności, bo nieustannie żyjemy w stanie większej lub mniejszej wojny kulturowej (stąd zresztą pomysł na tytuł tomu). Autor chciał to wyrazić i ma nadzieję, że odbiorca jego książki jakoś sobie z tym poradzi.

3

Jako że była to premiera książki poetyckiej, nie mogło się obyć bez czytania wierszy, co też autor uczynił chętnie, przedstawiając nam najsmutniejsze teksty z tomu. Nie chciał jednak robić do nich przypisów. Chętnie za to opowiedział o warstwie zewnętrznej: okładka „Ludzi kultury” (która „wabi, wabi, a w środku łup!”) została zainspirowana okładką „Tramu wpopszek ulicy”, wydanego w 1920 roku tomiku poezji Jerzego Jankowskiego. Warto dodać, że był to jedyny tomik tego autora – kolejnych dwadzieścia lat po wydaniu spędził on bowiem w zakładzie psychiatrycznym… Mamy jednak nadzieję, że „Ludzie kultury” nie zwiastują żadnej tragedii. Tym bardziej, że Darek Foks nie jest typem poety, który ma nad sobą nimb wieszcza, o nic nie apeluje – on tylko opisuje. A ostatni tekst w książce pozwala mieć nadzieję. Mimo wszystko.

1

O ludziach kultury mówili także uczestnicy drugiego wtorkowego spotkania: Wojciech Orliński, Tomasz Pindel i Michał Cetnarowski. Duchem obecny był na nim również zmarły w czerwcu Maciej Parowski, klasyk przestrzeni fantastycznonaukowej w Polsce. To właśnie jego książka „Wasz cyrk, moje małpy. Chronologiczny alfabet moich autorów”, wespół z „Historiami fandomowymi” Tomasza Pindla, stały się inspiracją tego spotkania.

Czy polski fandom jest kuźnią elit? Na to pytanie nie sposób odpowiedzieć, nie wiedząc, czym fandom jest. Choć nie ma jednej definicji owego pojęcia i w środowisku od dawna toczą się dyskusje na ten temat, Tomasz Pindel zaryzykował krótką i z konieczności uproszczoną tezę: fandom to środowisko fanów fantastyki, a fan to ktoś, kto nie tylko biernie interesuje się fantastyką, ale robi coś więcej.

2

Trzeba jednak mieć świadomość, jak bardzo zmienił się ten świat. Zaczęło się bardzo niszowo, od ludzi, którzy w latach międzywojennych w Stanach Zjednoczonych mocno interesowali się naukową stroną fantastyki; wierzyli na przykład – słusznie, jak się okazało – w loty w kosmos. W Polsce środowisko fandomowe ukształtowało się w latach osiemdziesiątych XX wieku – fandomici (jak sami się nazywali), „wąsaci panowie po czterdziestce”, spotykali się wówczas w Dzierżoniowie czy jakimś innym niewielkim miasteczku, by rozmawiać o pisarzach, ich twórczości i o powinnościach fana. Fantastyka stanowiła wówczas ucieczkę przed rzeczywistością, przyczółek normalności. Obecnie zaś mamy Pyrkon – oderwaną od warsztatowej nadbudowy wielką imprezę popkulturową, konwent, który przyciąga już nie tylko miłośników fantastyki. Ówczesnych i obecnych fanów coś jednak łączy, poza zamiłowaniem do gatunku: głębokie przeżywanie kultury, zaangażowanie w to, co tworzą. Trzeba też dodać, że wszyscy obecnie bardzo się „sfandomizowaliśmy” – to, co kiedyś było charakterystyczne tylko dla fandomów, małego środowiska, jak choćby masowe roszczenia pretensji do dóbr kultury, obecnie jest powszechne („ósmy sezon powinien wyglądać inaczej, nakręćcie go jeszcze raz!”). Fandom się rozlał – ale nie znaczy to, że klasyczne środowisko przestało istnieć.

Według dyskutantów to właśnie polski fandom zrodził ludzi kultury. Na łamach redagowanej przez Parowskiego „Fantastyki”/”Nowej Fantastyki” publikowali bowiem profesorowie, politycy i, rzecz jasna, czołowi polscy pisarze, nie tylko gatunkowi: Jacek Dukaj, Andrzej Sapkowski, Wojciech Kuczok, Jakub Żulczyk, Wojciech Chmielarz… W piśmie ukazał się nawet list Olgi Tokarczuk, a w lipcowym numerze „Nowej Fantastyki” wywiad z nią! Zresztą każdy polski człowiek kultury prędzej czy później musi sięgnąć po książkę o zombie (weźmy choćby „Dziady” Mickiewicza). Fantastyka jest więc mocno osadzona w polskich klasykach, ale i klasycy bywali fantastyczni. Przecież u patrona naszego festiwalu, Brunona Schulza, też z łatwością znajdziemy elementy fantastyczne.
Tą opowieścią o elitach w dwójnasób fantastycznych zakończył się wtorek z Bruno Schulz. Festiwal. Ale to nie koniec, przed nami kolejne spotkania z ludźmi kultury!

Ewa Dąbrowska

fot. Max Pflegel

 

Więcej zdjęć

Program festiwalu