Relacja z piątego dnia Bruno Schulz. Festiwal 2020

W niedzielę na Bruno Schulz. Festiwal było gorąco i ciekawie – dużo gości, mnóstwo gatunków literackich, a nawet radio!

Piąty dzień festiwalu rozpoczęliśmy od rozmowy Szymona Kloski z dwiema reporterkami. Katarzyna Boni opowiedziała o swojej pracy nad książką „Auroville. Miasto z marzeń”, a Joanna Gierak-Onoszko uchyliła rąbka tajemnicy na temat „27 śmierci Toby’ego Obeda”. Rozmowy o konkretnych reporterskich książkach często przemieniają się w rozmowy o reporterskim warsztacie, za każdym razem indywidualnym i unikalnym. W poszukiwaniu prawdy nie wystarczy tylko pojechać do miejsca docelowego, trzeba jeszcze zadać właściwe pytanie. „Przyznanie się do własnej wątpliwości jest wyzwalające” – ujawniła Katarzyna Boni. Książki zaproszonych autorek stały się również pretekstem do dyskusji o rzeczach bardziej globalnych: o zmianie społecznej, o edukacji i jej roli w zachodzących w społeczeństwie procesach. Książki to doskonały punkt wyjścia do zmiany, o ile przejdziemy od czytania do działania.

Transmisja ze spotkania z Katarzyną Boni i Joanną Gierak-Onoszko

pfl_0003

Na kolejnym spotkaniu w Prozie Klubie Wrocławskiego Domu Literatury Weronika Kostyrko i Sylwia Chwedorczuk opowiadały Urszuli Glensk o biografiach Poli Nireńskiej i Anny Kowalskiej. Książkę pierwszej autorki, „Tancerka i zagłada. Historia Poli Nireńskiej”, wyróżnia szczegółowo opisane tło historyczne, zaś książka drugiej – „Kowalska. Ta od Dąbrowskiej” – jest tego tła prawie pozbawiona. Ale mimo różnej poetyki  te dwie biografie niewątpliwie łączy to, że mówi się w nich dużo o uczuciach, a ich bohaterki są niezmiernie inteligentne i szczere. Na pewno pracy nad biografią nie można zaliczyć do najłatwiejszych – na każdym kroku autor musi podejmować trudne decyzje. Co robić, jeśli wykrył fakty, które bohater czy bohaterka jego książki tak starannie ukrywał lub ukrywała przez całe życie? Jakim językiem i w jaki sposób pisać o miłości i o związkach? Sylwię Chwedorczuk i Weronikę Kostyrko łączy coś jeszcze: obie debiutantki z zaskoczeniem odkryły, że biografia to bardzo autorski gatunek.

Transmisja ze spotkania z Sylwią Chwedorczuk i Weroniką Kostyrko

img_0264

Od początku swojego istnienia Bruno Schulz. Festiwal oferuje coś więcej niż tylko spotkania autorskie. Dlatego niedzielnego popołudnia połączyliśmy siły festiwalowe i radiowe: w ramach festiwalu w Prozie odbyła się audycja „Czytał Michał Nogaś” dla radia Nowy Świat. Gościem prowadzącego był Filip Zawada – poeta, prozaik, muzyk, fotograf, performer, łucznik, reżyser i aktor filmów offowych. Właśnie od pytania o definicję samego siebie zaczęła się rozmowa z Zawadą. Jeszcze w szkole zdarzyło się mu opowiadać na lekcji o lekturze, której nie czytał, przez czterdzieści minut. „Wtedy zdałem sobie sprawę, że skoro potrafię przez tyle czasu zmyślać, to znaczy, że mam jakąś umiejętność” – przyznał. Tę umiejętność przekuł w poezję i prozę, ostatnio w książkę „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”, która znalazła się w finale literackiej nagrody Nike 2020 i której fragmenty, czytane przez Michała Nogasia, stały się pretekstem do opowieści między innymi o… usuwaniu słów.

Transmisja z audycji

pfl_0126

Niedzielę zamknęło spotkanie Krzysztofa Vargi z Szymonem Kloską. „Dzienniki hipopotama”, jak przyznaje ich autor, były napisane po to, „żeby zostały na dłużej niż post na Facebooku, którego zresztą i tak nie mam”. Forma dziennika pozwoliła autorowi zmieścić w nim wszystko, co nie mieściło się w felietonach poświęconych kulturze. Choć autorowi początkowo wydawało się, że będzie to dziennik lektur, filmów i seriali, pomysł przerodził się w coś większego: „Działo się, więc pisałem. Nie udawałem, że to się nie dzieje. Bo jak dochodzi, na przykład, do jakiejś katastrofy w moim życiu osobistym, to nie będę pisał o serialach z Netflixa”. Ale rozmowa dotyczyła nie tylko „Dzienników hipopotama”. Była to prawdziwa uczta dla wszystkich, którzy uznają się za „konsumentów kultury” i którzy, tak jak gość spotkania, rozkoszują się najlepszą literaturą i kinem.

Transmisja ze spotkania z Krzysztofem Vargą

Jana Karpienko

fot. Max Pflegel