Relacja z pierwszego dnia BS.F 2022

11. edycja Bruno Schulz. Festiwalu nieoficjalnie rozpoczęła się już wcześniej – zainteresowani mogli wysłuchać rozmów z dwójką nominowanych do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, czeskim prozaikiem Jaroslavem Rudišem oraz bułgarską pisarką Kapką Kassabovą. W ten sposób zapowiedziany został pewien zwrot w formule Festiwalu: podczas tegorocznej edycji więcej czasu scenicznego oddano finalistom tej nagrody. W środę na festiwalowej scenie pojawił się jeden z nich: Edward Pasewicz, w Prozie gościli również Rafał Hetman oraz Natalka Śniadanko. Spotkania połączyły tematy takie jak postpamięć, trauma, pamięć historyczna, a w końcu zderzenie „wielkiej” historii z historią jednostki.


Festiwal otworzyło spotkanie z reportażystą Rafałem Hetmanem, które poprowadziła Katarzyna Surmiak-Domańska. Rozmowa toczyła się wokół najnowszej książki autora, „Las zbliża się powoli”, która swoją premierę miała pod koniec września. Herman opisuje w niej mordy dokonywane przez Polaków na Polakach w lesie Dębrzyna koło Przeworska (na granicy miejscowości Świętoniowa i Grzęska), oferując czytelnikom niebanalną przestrzeń do zastanowienia się nad tym, jak buduje się mity, a historia jest zamazywana, przekształcana czy wyciszana. Rozmówcy pochylali się też nad kwestiami takimi jak: Czy – a jeżeli tak, to w jaki sposób – dziedziczymy pamięć przodków? Jak bardzo można być tolerancyjnym wobec przemocy i jak mocno można związać się mową milczenia? Wreszcie: jak tworzymy pamięć zbiorową?

1-2
Po rozmowie trudno było nie odnieść wrażenia, że autor chętnie meandruje od czystego reporterstwa w stronę literackości. Jak przyznał, przy pisaniu reportażu bardzo ciekawa okazała się dla niego „opowieść o tym, jak tworzy się opowieść”. Chętnie przywołał też patrona Festiwalu, Brunona Schulza, który uważał, że realizm jako tendencja do kopiowania rzeczywistości jest ułudą. Nie dziwi, że w pewnym momencie wspólnie z rozmówczynią zastanawiali się nad tym, co powinno się robić z historiami, w które wierzą inni, a które są nieprawdą; tym bardziej wtedy, gdy historie te stają się exemplum, ważnym dla opowiedzenia o czymś nie tylko na poziomie bezpośredniego znaczenia.

1-1
Kolejne spotkanie odbyło pod szyldem Salonu Angelusa. Na scenie zasiadł Edward Pasewicz, by opowiedzieć Dawidowi Szkole o swojej książce „Pulverkopf”. Zgarnęła ona w mijającym roku wszystkie nominacje do nagród prozatorskich w Polsce, również do Angelusa, co wcale nie zaskakuje, gdy popatrzy się na zaangażowanie autora w jej powstanie (17 lat pracy!) i towarzyszący temu rozmach. W powieści pojawia się cały wachlarz języków: od polskiego, przez niemiecki i hebrajski, aż po węgierski, grecki czy rosyjski. Jest konstrukcja fugi, nawiązująca do formy muzycznej – autor starał się bowiem wybrane tematy przepuszczać przez różne narracje. Jest skrupulatnie przemyślana forma, w której 12 rozdziałów nawiązuje do 12 dźwięków. Jest wreszcie wyjątkowa kompozycja: tekst ściśle przylega do pojawiających się w książce fotografii, rysunków czy nut, tworząc nierozerwalną całość na poziomie projektowania i składu.

1-3

Edward Pasewicz, poeta, prozaik i kucharz, z dużym zaangażowaniem opowiadał o pracy, którą musiał wykonać; a było nią nie tylko pisanie, lecz także – a raczej przede wszystkim – research, zakopywanie się w archiwach. Punktem wyjścia do poszukiwań stała się dla autora akcja przymusowej eutanazji w Meseritz (dzisiejszy Międzyrzecz). Opowiadał on o tym, w jaki sposób, czytając o ofiarach, natrafił na postać kompozytora Norberta von Hannenheima i dlaczego biografia tego człowieka stała się dla niego interesująca. Rozmowę o tożsamości, postpamięci i dziedziczeniu traumy, a w końcu punktach przecięcia przeszłości z teraźniejszością, zakończyły kwestie… kulinarne, pośród których pisarz zdradził, że pracuje nad kolejną powieścią. Czekamy na efekty!

1-6
Wieczorny harmonogram uległ niespodziewanym zmianom: z powodu ostatnich ataków bombowych na Kijów swój przyjazd do Wrocławia odwołała ukraińska pisarka Tamara Duda. Pierwszy dzień Festiwalu zakończył się zatem nieco wcześniej, niż planowano, spotkaniem z pisarką tej samej narodowości, Natalką Śniadanko, z którą na scenie zasiadł Irek Grin. Stało przed nimi nie lada wyzwanie, rozmawiali bowiem o książce, która nie trafiła jeszcze do rąk polskich czytelników. Tym chętniej jednak autorka podzieliła się ze słuchaczami obszernymi fragmentami „Porządnych papierów arcyksięcia Wilhelma” w tłumaczeniu Bohdana Zadury. Te stały się przyczynkiem do rozmowy o trudnej do zrozumienia przez zachodniego Europejczyka ukraińskiej historii i tożsamości czy ogólniej – prawdzie historycznej. Słuchacze mogli też poznać nieco bliżej postać samego arcyksięcia Wilhelma von Habsburga, a także zastanowić się nad tym, jaki wpływ miał ruch monarchistyczny na myślenie o państwowości ukraińskiej.

1-4
„Emocje są zawsze prawdziwe” – mówiła Śniadanko ze sceny, uzasadniając swoje zainteresowanie codziennością, która kształtując pamięć emocjonalną, przeradza się w pamięć historyczną. Autorka opowiadała ponadto o białych plamach w kontekście historii – czyli o brakujących kobiecych memuarach lub ich wyłącznie wielkohistorycznych wątkach, o tym, jak istotna jest inkluzyjność narracji, ale i o obecnej sytuacji geopolitycznej i wojnie, stosunkach polsko-ukraińskich oraz polityce kulturalnej. Natalka Śniadanko podkreśliła również, że tłumacze i tłumaczki stają się promotorami konkretnej kultury, toteż ważne jest ich szczególne docenianie. I tym apelem zakończymy także naszą relację.

1-5

Przypominamy, że wszystkie wydarzenia możecie zobaczyć na fanpage’u Bruno Schulz. Festiwalu. A my oczywiście nie zwalniamy – już dziś wieczorem odbędą się kolejne wydarzenia, na które serdecznie zapraszamy do Klubu Wrocławskiego Domu Literatury Proza oraz przed ekrany.

Katarzyna Koza

fot. Max Pflegel