Relacja z szóstego dnia Bruno Schulz. Festiwal 2019

Od literatury młodzieżowej, przez polską wieś, po Kawiarnię Europa – Bruno Schulz. Festiwal zdecydowanie nie pozwala wsadzić się w sztywne ramy.

Festiwalowy piątek rozpoczęliśmy filmowo. „Druga młodość czwororęcznych. Rzecz o Edmundzie Niziurskim”, dokument w reżyserii Ryszarda Nyczki z 1997 roku, pozwala między innymi odkryć, że jednego z najważniejszych polskich twórców literatury młodzieżowej zainspirował do pisania „Szatan z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego: od razu po lekturze Niziurski postanowił pisać. Niestety, nie bardzo mu to szło – miał tendencję do uśmiercania bohaterów i w okolicach siedemdziesiątej strony nikt mu już nie zostawał… A na końcu filmu autor ujawnił ogólną ideę przyświecającą bohaterom jego książek: nie trać humoru, bądź życzliwy dla bliźnich, nie wstydź się wyznawać prawdziwych wartości, nie kwestionuj tego, co można nazwać niezbywalnymi prawami człowieka.

1

Powieści Niziurskiego nie są jednak moralizatorskie i dydaktyczne wprost (choć, rzecz jasna, nauczały i miały morał). I na tym właśnie polega wielkość tego pisarza według uczestników spotkania, które odbyło się po projekcji. Krzysztof Varga, którego książka „Księga dla starych urwisów” dała tytuł dyskusji, Wojciech Tomczyk, scenarzysta i dramaturg, autor między innymi serialowego „Sposobu na Alcybiadesa”, i Marcin Baran – dyrektor Bruno Schulz. Festiwal, a prywatnie wielbiciel twórczości Niziurskiego, zgodnie stwierdzili, że osobność tego pisarza na tle literatury młodzieżowej PRL-u wynika właśnie z faktu, że jego powieści nie są „łopatologiczne”, a dorosły człowiek może bez problemu do nich wrócić i odnajdywać w nich zupełnie nowe punkty odniesień i stymulacje do refleksji nad własnym życiem.

Marcin Baran przyznał zresztą, że mimo tytułu spotkania nie spotkaliśmy się na wieczorze autorskim Krzysztofa Vargi, a na… seansie wyznawania miłości do Edmunda Niziurskiego. Nie mogło się więc obyć bez wyznań o doświadczeniach nie z twórczością tego pisarza, a z nim samym. Krzysztof Varga spotkał się z Niziurskim dopiero na jego pogrzebie (jakkolwiek to brzmi) – wygłosił wówczas mowę pożegnalną w imieniu czytelników, zaczynającą się od słów „Zawsze chciałem mieszkać w Odrzywołach” (co stało się przyczynkiem do powstania „Księgi dla starych urwisów”). Co ciekawe, Wojciech Tomczyk swoją mowę pożegnalną zakończył zdaniem: „Kiedy ci walka na pięści zbrzydła, poezji rozwiń skrzydła”…

2

Na kolejnym spotkaniu mowa była jednak nie o poezji, a – ponownie – o elitach. O wsi i o elitarności wiejskiej rozmawiali Marian Pilot i Stanisław Obirek, pod przewodnictwem Anny Nasiłowskiej. Rozmówcy przeprowadzili słuchaczy przez wieki z perspektywy chłopskiej, choć więcej w ich dyskusji było pytań i wątpliwości (oraz ostrych tez Mariana Pilota) niż odpowiedzi. Od XVI wieku (czy gdyby chłopi mieli wtedy więcej do gadania, polskie chrześcijaństwo wyglądałoby zupełnie inaczej?), przez wiek XIX i względnie stabilną pamięć względnie stabilnej grupy, dwudziestolecie międzywojenne ujawniające głęboko zapomniany antyklerykalizm polski (nikt nie chce pamiętać, że jeśli ksiądz mówił wówczas coś, co się chłopom nie podobało, byli gotowi zdjąć go z ambony i sprawić mu lanie – dziś traktuje się chłopskość jako poddaną osobliwej retoryce, bezrefleksyjną, podczas gdy pokorne słuchanie proboszcza to rzecz całkiem nowa), po wiek XXI i poszukiwanie nadziei, że narastający problem ekologiczny zostanie w jakiś sposób rozwiązany przez powrót do wartości od wieków wyznawanych przez chłopstwo. Esencją chłopstwa była bowiem gospodarność i szacunek dla wszystkiego. Najprostszy przykład: chleb, którego wyrzucenie było w kulturze chłopskiej nie do pomyślenia. A dziś poniewiera się wszędzie… Czyżby przed nami rysował się triumf kultury chłopskiej?

6

Elitarność i egalitarność chłopska polegałyby więc na tym, że na wieś nie docierały zewnętrzne presje, ani polityczne, ani kościelne. Zmieniła to dopiero obecna polska władza, która spolaryzowała polską wieś. Ale chłopskie trwanie jest długie, co pozwala mu z uśmiechem przetrwać burze, czy to religijne, czy polityczne. Trzeba też nadmienić, że – paradoksalnie – elitą chłopską są księża, którzy nie chcą pamiętać, z jakiej warstwy się wywodzą. Pamiętajmy jednak o najprostszej definicji chłopa: to ten, który ucieka od bycia chłopem…

Spotkanie zakończyło się apelem: o przywrócenie wiedzy, która ustawi nas trochę inaczej wobec naszej niepowtarzalnej historii, o historiografię ludową, pisaną nie szablą czy armatą, a grzbietem batożonym przez wieki, co wyparliśmy z pamięci. Nie preparujmy więc historii na użytek określonej grupy, tylko dekonstruujmy, piszmy na nowo, z uwzględnieniem rzeczy wypartych – również siły chłopstwa.

3

Od kilku lat Bruno Schulz. Festiwal współpracuje z Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus, dlatego w ramach festiwalu odbywa się „Kawiarnia Europa” – spotkanie z nominowanymi do nagrody. Bianca Bellová (Czechy), Georgi Gospodinow (Bułgaria), Siergiej Lebiediew (Rosja), Jurij Wynnyczuk (Ukraina), Polina Żerebcowa (Rosja) pojawili się w Barbarze, by odpowiedzieć na pytania Wojciecha Bonowicza i Szymona Kloski. Do Wrocławia nie dotarli niestety Christoph Ransmayr (Austria) i Sasha Marianna Salzmann (Niemcy, ur. Rosja), ale w czytaniu fragmentów nominowanych książek – co jest stałym elementem spotkań tego cyklu – zastąpili ich tłumacze powieści.

Co roku „Kawiarnia Europa” prowokuje dyskusję o środkowoeuropejskości, o peryferyjności i centrach. Nie inaczej było tym razem. Co dla nominowanych autorów oznacza centrum? Czy z rubieży widać więcej? Jurij Wynnyczuk, który całe życie mieszka na peryferiach, bo we Lwowie, walczy z tą peryferyjnością różnymi metodami – na przykład wykorzystując fantazję. Georgi Gospodinow wyznał z kolei, że nie lubi podziału na Europę Środkową, Wschodnią i tak dalej, bo w obecnym świecie jest coś ważniejszego niż geografia. Jeśli odrzucimy swoją centralno- czy środkowoeuropejskość, to pozostaniemy po prostu istotą ludzką. I ważne jest, by pisać właśnie z tego punktu widzenia, niezależnie, czy mieszka się w Polsce, Niemczech czy Bułgarii. Siergiej Lebiediew podkreślił natomiast, że jego perspektywa jest bardziej transcendentna wobec czasu, bo żyjemy nie tylko w perspektywie geograficznej, ale i czasowej.

7

Spotkanie z nominowanymi stało się także wędrówką po gatunkach literackich i tematach: od nostalgicznej opowieści o wspólnocie, która już nie wróci (Wynnyczuk) i o poszukiwaniu samego siebie (Bellová), przez autobiografię w stanie czystym, będącą wiwisekcją na samym sobie (Żerebcowa), po pozycje wielogatunkowe, łączące elementy konfesyjno-biograficzne, eseistyczne (Lebiediew) i… przystanki dla czytelników (Gospodinow). Warto jednak w konkluzji powtórzyć za Poliną Żerebcową: literatura czyni ludzi lepszymi.

Ewa Dąbrowska

fot. Max Pflegel